Czemu uprawiamy seks

O tym dlaczego uprawiamy seks opowiada ekspert, Dr Noam Shpancer

dlaczego-uprawiamy

 

Czemu w nocy śpimy? To pozornie proste pytanie. Faktycznie jednak odpowiedź na nie jest jedną z najtrudniejszych i współczesna nauka nie sformułowała jeszcze tej odpowiedzi w pełni. W nauce jest wiele pozornie prostych pytań z trudnymi odpowiedziami. Być może najbardziej ciekawe z nich to “Dlaczego uprawiamy seks?”

Czemu w ogóle pragniemy seksu. Przeciętna odpowiedź będzie oscylowała wokół reprodukcyjnej funkcji seksu. Chcemy go, ponieważ to przedłuża egzystencję naszego gatunku. Dowiadujemy się, że dzieci pochodzą z seksu, a bociana można wsadzić między kapustę… tzn bajki!

Jednak fakty wydają się przeczyć upraszczaniu odpowiedzi. Po pierwsze, ludzie uprawiają seks znacznie dłużej niż wymagałoby tego spłodzenie potomstwa. Bardzo często seks ulega poprawie, bo nie muszą się zamarwiać o nieplanowaną ciążę lub dzieciaczka wpadającego do pokoju podczas akcji jeden na jeden z informacją, że chce siusiu.

To prowadzi nas do kolejnefo faktu: Większość seksu, który ma miejsce aktualnie na świecie, nie ma na celu prokreacji. Wręcz przeciwnie, większość zaangażowanych właśnie w tej chwili w seks byłaby zszokowana i wystraszona, gdyby okazało się, że rezultatem ich zabawy jest ciąża. Intensywne zainteresowanie seksem i erotyzmem nie jest powiązane z wysoką potrzebą produkcji potomstwa. Właściwie te dwa zjawiska często są skorelowane przeciwnie!

 

Co więcej, wiele zachowań seksualnych w które się angażujemy, nawet w czasie lat płodnych nie ma związku z reprodukcją. Jeśli seks służy reprodukcji, jak wytłumaczyć mechanizmy przyjemności w odniesieniu do seksu analnego czy oralnego? I czemu trzymasz partnera za rękę? W końcu z tego nie ma dzieci. Ponadto, trzymasz za rękę również swoją trzyletnią siostrzenicę. O czym to świadczy? I co jest reprodukcyjnego w ciągnięciu Cię za włosy? Mówiąc wprost, dlaczego cała ta genitalna i reprodukcyjna przyjemność rozciąga się na całe mnóstwo sfer, które z reprodukcją nie mają wspólnego (ramiona – bardzo sexy, w XIX wieku), szyja (fetysz w Japonii) czy piersi (nowoczesna obsesja Amerykanów)? I jeśli mężczyzna ma biologiczny przymus znaleźć matkę swoich przyszłych dzieci, czemu notorycznie rozróżnia kobiety “sexy” od kobiet “matkujących” i pierwsza wydaje się im atrakcyjniejsza seksualnie?

Ok, zapomnijmy o biologii. Po co to wszystko komplikować? Seks daje przyjemność. Seks to przyjemność. Uprawiamy seks dla zabawy! Za chwilę jednak okaże się, że ten argument również nie jest wystarczający. Okaże się, że pragnienie fizycznej przyjemności nie jest najważniejszą częścią aktywności seksualnej. Badania pokazują, że fizyczna przyjemność ze stymulacji genitalnej nie gra kluczowej roli podczas podejmowania dezycji o uprawianiu seksu. Cindy Meston i Davib Buss (znany badacz zachowań seksualnych i ekspert psychologii porównawczej) zadali kilka lat temu 400 studentom pytanie czemu angażują się w seks. Po przeanalizowaniu danych i wyeliminowaniu podobnych lub identycznych odpowiedzi zostali z 237 RÓŻNYMI powodami do uprawiania seksu, np takimi jak “Chciałam zarazić go infekcją.” Albo “Było mi go żal” albo “Żeby się ukarać.” lub “Bo przegrałem zakład.”.
Prawda jest taka, że wielu ludzi uprawia teraz seks bez przyjemności, a nawet bez oczekiwań, że z tego będzie jakakolwiek przyjemność. Jeśli pragniemy przyjemności, jeśli chcemy orgazmu, bez ryzyka zajścia w ciążę, znacznie taniej byłoby poprzestać na masturbacji. Po co Ci partner? A kiedy się masturbujesz, czemu o niej/o nim fantazjujesz (lub o kimkolwiek)?

 

Okazuje się, że głębokie przeżycie rozkoszy seksualnej zależy od obecności i współuczestnictwa drugiej osoby/innych. Brutalnym zobrazowaniem tej prawdy jest prostytucja. W gruncie rzeczy postrzegamy to jako zimny biznes – klient (głównie mężczyzna) zaspokaja swoje egoistyczne potrzeby. Klient płaci za przyjemność seksualną pieniędzmi, prymitywnie proste. Jednak klient mógłby zaspokoić swoją potrzebę i zapewnić sobie orgazm za darmo. Po co płacić? I czemu przyjemność klienta wzrasta, jeśli prostytutka wydaje dźwięki symulujące radość i podniecenie seksualne? Jeśli motywacją klienta jest samolubna potrzeba seksualna, zaspokojenie popędu, czemu ma dla niego znaczenie fakt, że prostytutka jest podniecona? Co ekscytuje go w myśli, że kobieta, której płaci za seks dobrze się bawi? Zasady dynamiki społecznej i interpersonalnej są tutaj najwyraźniej zachowane, nawet tutaj, w jednej z najbardziej chłodnych transakcji.

 

Ponadto, spójrzmy prawdzie w oczy. Seks nie jest z automatu przyjemnościowy. Przypomnijcie sobie pierwsze doświadczenia, wcale nie były tak niesamowite. Głębokie oddechy, pryszcze na twarzy partnera, przypadkowe miejsce, czyjś obcy język w twoich uchu (bo to niby strefa erogenna). I to pytanie.. jak Ci było? Albo całowanie. Co jest ekstra w wymianie śliny i poobiednich wrażeniach w ustach drugiej osoby. Nawet jeśli skupimy się na genitaliach, większość organów seksualnych jest wrażliwa na dotyk – na dobre czy na złe. Jeśli ktoś nie umie tego robić, jest zwyczajną niezdarą (to może przytrafić się zarówno mężczyznom, jak i kobietom), taki dotyk nie będzie przyjemy. Jeśli do tego wszystkiego nie jesteśmy gotowi na dotykanie, doświadczenie staje się bolesne, i obrzydliwe, zupełnie nieekscytujące. Dobrego seksu trzeba się nauczyć, pracować nad nim, sam z siebie się nie bierze. Poza tym, nie chodzi tylko o Ciebie. Przyjemność seksualna jest definiowana, kierowana, operowana i organizowana przez szereg czynników zewnętrznych.

 

Pewien Amerykański socjolog Randall Collins upiera się, że seksualność człowieka może być w pełni zrozumiana tylko w kontekście społecznym. Ludzie w zasadzie to wyjątkowo społeczne istoty. Samotni i odizolowanii w zasadzie nie możemy żyć (może egzystować). Moc i znaczenie tego co robimy dzieje się w odniesieniu do naszych połączeń ze światem zewnętrznym. Tak samo pożądanie seksualne nie jest nakierowane wyłącznie na przyjemność fizyczną czy produkcję dzieci ale związki z innymi. Seksualność jest społecznym konstruktem, właściwością wymiany społecznej.
Zgodnie z tym, co mówi Collins kontstruujemy nasz świat poprzez serię rytuałów interakcji, które umożliwiają nam ezgystencję. Nadajemy tym rytuałom znaczenie (mentalne, duchowe). Wszystkie spekty naszego życia przejawiają się w tych rytuałach. Rozmowy pomiędzy przyjaciółmi, dzień w pracy, mecz piłki nożnej, a nawet niedziela w kościele – to rytuały interakcji. Mogą się różnić zawartością, ale są bardzo podobne jeśli chodzi o leżące u ich podłoża procesy socialne i psychologiczne: chodzi o zebranie ludzi w grupy, w których członkowie są świadomi swojej obecności, kierują na siebie nawzajem lub wspólnie na coś zainteresowania, dzielą się emocjami, definiują granice pomiędzy “nami a nimi”.

 

W tym kontekście seks jest rytuałem, działa według tych właśnie zasach. Aktywność seksualna to spotkanie małej grupy (zwykle dwuosobowej). Uczestnicy są świadomi swojej obecności nawzajem, a ich uwaga skierowana jest na jedną wspólną aktywność. Dzielą silną emocję – w tym przypadku pożądanie seksualne i podniecenie. Tworzą definicje “my” vs “oni” (jesteśmy my i tylko my jesteśmy ważni, a nikt inny nie powinien nam w tym przeszkadzać).

 

Rezultatem takich rytuałów – czy to mszy w kościele czy zabawy w łóżku – są przewidywalne – wzmacnia się łączność pomiędzy uczestnikami, ich relacja się zacieśnia. Nabudowuje się silna mentalna energia.(“moja wiara jest silna” “moja miłość jest silna”) Od powtarzania tych czynności biorą się wspólne wspomnienia, które symbolizują związek z partnerem (40 dni na pustyni, 40 minut w hotelu Plaza), konkretne przedmioty będą ściśle postrzegane jako symbole naszego związku z tym rytuałem (krzyż, pierścionek, a konkretne gesty staną się wyznaczniekiem naszej wyjątkowości, jako uczestników rytuału (“pijemy krew chrystusa”. “tylko my się tam dotykamy”).

Zgodnie z tym, co mówi Collins możemy zrozumieć seksualność tylko w ten sposób, w którym patrzymy na nią z perspektywy społecznej, zamiast badać ją z perspektywy jednostki. Tancerz jest tancerzem, przez fakt istnienia tańca. Ty i Twój kochanek nie wnosicie do Waszego związku rozkoszy seksualnej – bierzecię tę rozkosz ze związku. To nie części ciała ładują związek przyjemnością – to interakcja dostarcza Waszym ciałom przyjemność. Przyjemność nie jest bezpośrenidnio zależna od stymulacji genitaliów ani dania życia nowemu Billowi Gatesowi. W najbardziej podstawowym sensie przyjemność seksualna zależy od zsynchornizowanej kooperacji pomiędzy ludźmi. Poszukujemy lepszego kontaktu ze światem zdobywając wiedzę, doświadczenie, głębsze rozumienie tego, co się dzieje w relacjach z nami i w społeczeństwie jako całości. We wszystkim poszukujemy spełnienia i całości. Również w seksie.

Podsumowując, seks jest naprawdę przyjemny, bo przez niego możemy wnieść się ponad naszą samotność i stworzyć pełen znaczenia związek z inną istotą ludzką.

 

 

Dr Noam Shpancer jest autorem powieści “The Good Psychologist”, (nie wydana w Polsce). Urodził się i wychował w izraelskim kibucu. Tytuł psychologa klinicznego zdobył na Uniwersytecie Purdue w stanie Indiana, USA. Jest profesorem Uniwersytetu Otterbein w Westerville Ohio. Obszarem jego zainteresowań przede wszystkim jest psychologia rozwojowa. Jest też praktyującym klinicystą w Centrum Psychologii Poznawczej i Behawioralnej w Colubus. Specjalizuje się leczeniem zaburzeń lękowych.