Ten artykuł właściwie kieruję do mężczyzn i mam nadzieję, że do nich trafi. Tytuł jest przewrotny, o czym się przekonacie za chwilę…
Zaskakujące, jak przy tak chętnie powtarzanym stereotypie, że mężczyźni są bardziej otwarci od kobiet seksualnie, wielu mężczyzn zwyczajnie boi się wibratorów w sypialni. Tym, którzy wobec nich mają obawy, argumenty jawią się jak najbardziej logicznie, jednak wystarczy się im przyjrzeć, żeby zrozumieć, że więcej w nich nieuzasadnionych lęków niż prawdziwych zagrożeń! Przyjrzyjmy się najpopularniejszym z nich.
1. “Przecież ja nie mogę się z tym mierzyć!” (w domyśle… nie mam szans!)
No i na szczęście jest tak, że prawdziwy mężczyzna (cokolwiek kobieta rozumie przez to) nie mierzy się z wibratorem tylko jest sobą.
Chociaż faktycznie być może przeciętny mężczyzna (tak statystycznie) bywa dość zadowolony z sytuacji, w której główną i kluczową rolę w seksie pełni jego penis, a penetracja (ze względów czysto biologicznych) jest wystarczająca by mężczyzna mógł szczytować (w normalnych okolicznościach oczywiście) i po stronie partnerki rzecz wygląda zupełnie inaczej, tak naprawdę seks nie polega na tym wyłącznie, że jeden narząd płciowy styka się z drugim. Gdyby tak było, prawdopodobnie faktycznie penis, ze znacznie mniejszym wachlarzem wibracji i programów wypadłby przy średniokosztownym gadżecie ledwie blado. Seks to też coś znacznie więcej niż naciskanie na łechtaczkę w określonym rytmie. Seks to chemia dwóch ciał, bliskość i namiętność. Flirt i smakowanie partnera wszystkimi zmysłami. Kobietę podnieca atmosfera, energia pomiędzy nią i partnerem. Wibrator oczywiście bardzo może dopomóc w takiej namiętności, bo może zapewnić orgazm poprzez stymulację określonej przestrzeni no i dodatkowo podnosić temperaturę – widok “odpływającej” partnerki może być dla mężczyzny bardzo stymulujący.Jednak całej zabawie nadają ton partnerzy, ciesząc się sobą, niekoniecznie pędząc do zapewnienia sobie orgazmów.
2. Jeśli ona będzie używać wibratora, “normalny” seks nie da już jej tej przyjemności co “przed wibratorem”
Ten lęk z jednej strony pokrywa się z poprzednim, gdzie chodzi o to, że nie będę umiał “tak jak wibrator” dogodzić partnerce, z drugiej chodzi o lęk czy po prostu kobieta przyzwyczaiwszy się do określonego typu stymulacji przestanie postrzegać jako atrakcyjne tradycyjne pieszczoty, lub co gorsza “uniewrażliwi się” na nie.
Mit ten prawdopodobnie powstał bazując na powszechnym przekonaniu, że przecież jeśli coś jest fajnego, to trudno wrócić krok do tyłu i robić coś “mniej fajnego/przyjemnego”. Oczywiście do obalenia mitu z jednej strony pasuje cały punkt pierwszy – że w seksie z partnerem nie wrażenia wibracji i co konkretnie jest robione z naszą łechtaczką grają kluczową rolę, ale kanał porozumienia z partnerem i bycie z nim.
Z drugiej strony kwestia tego uniewrażliwiania się… okazuje się, że kobiety, które używają wibratorów mają w efekcie lepszą umiejętność przeżywania ograzmów – również poza zabawą z gadżetami! Układ nerwowy uczy się nowych dróg i uwrażliwia się. Skupianie się na wrażeniach pozwala na rozwijanie wrażliwości nowych stref erogennych. Więc wibrator oczywiście służy wspólnej zabawie, ale też daje szansę partnerce uczyć się swojego ciała, co dla mężczyzny powinno być powodem do radości – partnerka świadoma to w końcu partnerka zadowolona!
3. “Jak polubi dużego, to ja wypadnę przy tym kiepsko i będzie sobie szukać innego faceta.”
Z różnych względów mężczyźni faktycznie zawsze jak myślą o wibratorze, myślą o wielkich gabarytach. Taki właśnie gadżet zwykle jawi im się przed oczami – czy to z powodu zabawek oglądanych w filmach porno, czy z powodów lęków, ze sami nie są dość dobrze wyposażeni i po cichu marzą, by zamiast penisa mieć maczugę przytroczoną do krocza. Duży penis czy też duży wibrator być może jest inspirujący i intryguje, jednak nie będzie szczególną atrakcją dla większości kobiet. Te, które mają partnera z imponującym penisem być może powinny wybrać wibrator większy. Jednak te, których partner nie jest tak “wyposażony” będą prawdopodobnie szczęśliwe z czyś mniej okazałym. Mały wibrator skutecznie pieści punkt G czy łechtaczkę. Jest znakomity do wspólnej zabawy. Kwestie “rozsmakowywania się” w rozmiarze natomiast polecałabym uwadze raczej w kontekście czysto fizycznym. Częste używanie dużego wibratora może spowodować, że wejście do pochwy będzie bardziej rozciągnięte, co jednocześnie może spowodować obniżenie się jakości wrażeń ze współżycia z partnerem, jeśli jego penis jest znacząco odmienny gabarytowo od tego wibratora (na korzyść tego ostatniego). Cóż, osobiście uważam, że większość kobiet mimo wszystko nie będzie miało wrażenia, że seks jest mniej atrakcyjny z partnerem, mimo mniej intensywnych doznań na wejściu do pochwy. Jednak jeśli obawiacie się tego, warto podkreślić, że jest to naprawdę czysto fizyczny “problem”. Pochwa “wróci” do rozmiarów bliższych naturalnym przy korzystaniu z mniejszego gadżetu.
4. “Nie będę jej już potrzebny.”
Gdybym była złośliwa, powiedziałabym, że mężczyźni mają niewiarygodnie dobre zdanie na swój temat w kontekście umiejętności dopieszczenia nas w seksie, skoro to powoduje, że miliony kobiet wytrzymują z nimi dzień i noc, wiążą się, wychodzą za mąż, zmieniają nazwiska, wydają na nich swoje ciężko zarobione pieniądze, sprzątają po nich, gotują im, rodzą im dzieci, odchudzają się i stroją z myślą o nich… aż trudno sobie wyobrazić sytuację, w której jedynym tego powodem byłaby zdolność penisa do zadowolenia nas w seksie. Nie wiem nawet czy jest sens rozwijania tej myśli… Pieszczenie punktu G czy łechtaczki aż do osiągnięcia orgazmu to tylko jeden z aspektów życia , i choć ważny, nie kluczowy dla życiowej (takiej globalnej) satysfakcji. Jeśli kogoś kochamy i jesteśmy szczęśliwe, wszystko, co robimy z tym kimś oraz to co reprezentuje ta osoba jest dla nas ważne i potrzebne. Nawet najlepszy wibrator nie zastąpi czułego partnera, który czyta nam do snu, przytula czy całuje na dzień dobry lub zwyczajnie poleci do sklepu po zakupy. Jeśli natomiast mężczyzna mówi to zdanie myśląc o seksie, (nie będę jej potrzebny w seksie) znowu wracamy do pierwszego mitu, że mężczyzna nie może mierzyć się z wibratorem. I powtórze to raz jeszcze, dla kobiet seks nie jest równoznaczny wyłącznie ze stymulacją ich stref erogennych, nawet tych najwrażliwszych. Istotne jest wszystko co się tam dzieje. Co nie oznacza, że możemy pomijać te elementy! Mężczyzna, który ich nie pomija ma większe szanse na sukces i staje się dla kobiety w sensie erotycznym nieodzowny.
5. “Jeszcze się rozbucha seksualnie i nie zaspokoję jej oczekiwań, a potem mnie rzuci!”
Ten mit jest bardzo krzywdzący i niesprawiedliwy. Brzmi trochę “nie będę jej zaspokajał, bo jeszcze jej się spodoba…” Przecież właśnie dlatego kobieta nie porzuci swojego mężczyzny, bo ją zaspokaja… Nie tylko tym, że używają wibratora kiedy on niespecjalnie ma ochotę na seks, ale tym, że jest otwarty, wrażliwy i szczęśliwy z faktu, że partnerka może być usatysfakcjonowana, a jej pragnienia będą spełnione, nawet jeśli on nie będzie na siłach. Tak zwyczajnie i po ludzku. Ma też szansę uczestniczyć w rozwoju seksualnym swojej partnerki, co dla wielu meżczyzn jest niezwykle podniecające i budujące – w końcu to przy nim ona się rozwija i uczy fajniejszego seksu! Podkreślam raz jeszcze, kobieta nie jest z mężczyzną wyłącznie dlatego, że jest on “bogiem seksu”. Nie zostawi go też jeśli umożliwi jej na przeżywanie swoich doświadczeń w ich związku bardziej intensywnie niż dotąd. Raczej pokocha takiego mężczyznę jeszcze bardziej. Partner towarzyszacy rozwojowi kobiety nie jest “bogiem seksu” bo robi jakieś niewiarygodne rzeczy z jej ciałem, a raczej dlatego, że razem z nia zdecydował się na tę “podróż” i radośnie w niej uczestniczy.
Wibrator nikogo nie rozbucha seksualnie. Jest narzędziem do uczenia się orgazmu, do przeżywania go. Oczywiście, jeśli w związku będzie jedynym narzędziem rozkoszy, bo relacja osobista zejdzie na plan dalszy, jest prawdopodobieństwo, że partnerzy w końcu “rozejdą się” seksualnie. Jednak to będzie raczej odbicie odsuwania się emocjonalnego od siebie, a wibrator jest tutaj wyłącznie czymś pobocznym. Dopóki jesteś ze swoją kobietą blisko, jesteś jej partnerem i ciekawi się jej rozwój seksualny, któremu towarzyszysz, nie musisz obawiać się seksualnego “rozbuchania” w wyniku wibratora.
Dlaczego więc mężczyźni powinni bardziej otworzyć się na temat wibratorów?
Mamy różne temperametny seksualne. Jednak w udanym związku dwojga szczęśliwych ludzi jesteśmy w stanie zaspokajać wzajemne potrzeby seksualne, obojętnie w którą stronę – z miłości, troski i chęci uszczęśliwienia partnera. Nie ma w tym nic niestosownego, jeśli mamy w tym zakresie równe prawa.
Kobiety do tej pory robiły to częściej, bo ich zdolność do współżycia jest powiedziałabym bardziej oczywista i nie potrzebują wzwodu, żeby kopulować. Zaspokojenie seksualne mężczyzny jest też nieco prostsze. Drogi neuronalne odpowiedzialne za orgazm u kobiety są znacznie bardziej zawiłe – a przynajmniej tyle potrafią powiedzieć naukowcy badający seksualność człowieka. Trudniejsza droga do orgazmu kobiety, trudności z erekcją z powodu zmęczenia mężczyzny (tym samym zniechęcenie, lęk przed ocena ze strony partnerki) – to powoduje, że zaspokajanie w drugą stronę jest znacznie mniej oczywiste. Dzięki gadżetom erotycznym jednak staje się czymś dostępnym na wyciągnięcie ręki. Mężczyzna może być ze swoją partnerką zawsze bez względu na trudności, może uczestniczyć w jej życiu erotycznym w takim samym stopniu jak ona uczestniczy w jego życiu erotycznym, obok ich wspólnego życia erotycznego. Może np do seksu oralnego oferowanego partnerce dołożyć coś co dodatkowo ją rozbudzi i uszczęśliwi.
Partnerka takiego partnera na pewno chętniej obdaruje go w zamian – sobą i swoją uwagą. A jeśli nawet z powodu mniejszych w tym czasie potrzeb seksualnych nie będzie on potrzebował radosnej erogimnastyki w łożku, być może wyrazem miłości partnerki będzie doskonałe spaghetti na drugi dzień… Tak czy tak drogi czytelniku płci męskiej…. będziesz wygrany…:)
[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=v7Wo-fw_2rY]